Kategoria: czas wolny

  • Spacer do Dębu

    Spacer do Dębu

    Skoro już nasz Prastary Dąb oficjalnie został Dębem Michałem – pomnikiem przyrody, pozostało nam świętowanie.

    Postanowiliśmy uczcić naszego wiekowego bohatera organizując spacer przyrodniczy, prowadzący wprost pod jego rozłożystą koronę. Środki na ten cel zbieraliśmy podczas kwietniowego Festiwalu Pierogów, a zebrana kwota pozwoliła na przygotowanie wydarzenia profesjonalnie.

    Do poprowadzenia spaceru zaprosiliśmy Panią Annę Albin, specjalizującą się w tematyce roślin przyrodniczkę-edukatorkę z warszawskiego Ogrodu Botanicznego. A ponieważ, jak to powszechnie wiadomo, od spacerowania się głodnieje – trzeba też było pomyśleć o jakimś poczęstunku. W przepyszne ciasta, ciastka i ciasteczka zaopatrzyła nas nieoceniona Dorota, natomiast menu wytrawne zamówiliśmy w Bistro Na Bogato. Całości dopełniło 8 litrów lemoniady.

    Spotkaliśmy się o godzinie 11:00 pod szlabanem prowadzącym do Lasu Klembowskiego. Ponieważ kiepsko zaczyna się spacer przyrodniczy wśród zalegających śmieci – posprzątaliśmy szybko teren po miłośnikach chińskich zupek i mocnych trunków. A kiedy już miejsce startu było czyste i pachnące igliwiem, a wszyscy Spacerowicze się zebrali – wyruszyliśmy w las.

    Po drodze zatrzymywaliśmy się kilka razy, a Pani Anna opowiadała nam ciekawe historie z życia lasu i jego mieszkańców, pokazywała niepozorne rośliny, by następnie odkryć przed nami ich niesamowite zwyczaje. Dowiedzieliśmy się też, jak mierzyć obwód drzewa i kiedy można drzewo uznać za pomnik przyrody. Tematów do omówienia oraz pytań od Spacerowiczów było mnóstwo, stąd też pod Dębem zjawiliśmy się dopiero po godzinie.

    Na przybyłych, pod rozłożystymi gałęziami Michała, czekał już prawdziwy piknik, z kocami i rozłożonym na stolikach poczęstunkiem. Została więc niezwłocznie zarządzona przerwa regeneracyjno-gastronomiczna. A kiedy już głód i pragnienie zostały zaspokojone, dzieci zostały zaproszone do udziału w grze terenowej. Miały za zadanie znaleźć poukrywane w lesie i przy drodze papierowe żołędzie z elementami hasła, które należało rozszyfrować.

    Ponieważ po posiłku i wybieganiu się wiedza sama wchodzi do głowy, gdy gra została zakończona, wróciliśmy pod Dąb i Pani Anna opowiedziała nam, jak ważne są stare drzewa dla lasu, dla bioróżnorodności, dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Dzieci zmierzyły dla pewności obwód Dębu, a kiedy potwierdziły się jego pomnikowe wymiary wspólnymi siłami został wykonany plakat obrazujący naszego sędziwego Michała.

    Następnie zmęczeni, ale zadowoleni Spacerowicze rozeszli się do domów. Mamy nadzieję, że całe to zamieszanie z dębem Michałem to tylko początek i już niebawem w naszej gminie pojawią się kolejne pomniki przyrody. Zachęcamy serdecznie do składania wniosków!

    O 9:30 zbiórka Przyrodników w Ostrówku. Z Czerwonej Skrzyni zostaje odliczona ustalona kwota.
    O 9:30 zbiórka Przyrodników w Ostrówku. Z Czerwonej Skrzyni zostaje odliczona ustalona kwota.
    Było trochę noszenia 🙂
    Miejsce zbiórki przy szlabanie – jesteśmy już wszyscy, można zaczynać!
    Pani Anna opowiada, Miecia pilnuje porządku na szlaku.
    Co chwilę trafiała się okazja by zatrzymać się przy czymś zdawałoby się niepozornym, a jak się po chwili okazywało – bardzo ciekawym.
    Nasza młoda sanitariuszka Emilia dzielnie dzierżyła apteczkę na wypadek wypadku
    Nawet nieżywa, kruszczyca złotawka połyskuje przepięknie.
    Powojniki, przytulie – arcyciekawy mikrokosmos na wyciągnięcie ręki.
    Obowiązkowe głaskanie mchu.
    Wszyscy już wiedzą, jak odróżnić dąb szypułkowy od dębu czerwonego.
    Bardzo przyjemnie słucha się leśnych opowieści przy akompaniamencie śpiewających ptaków.
    Zabieramy się za mierzenie.
    Tutaj jeszcze zdecydowanie za mały obwód na pomnik przyrody.
    Kolejna przydrożna ciekawostka.
    O, dziupla!
    W powalonych drzewach dziuple można oglądać naprawdę z bliska.
    Martwe drzewo tak naprawdę jest pełne życia.
    Najmłodsi też byli zainteresowani
    Oglądamy otwory wybębnione przez dzięcioły.
    I jeszcze ciekawe robaczki w okolicy paśnika…
    …. I wreszcie jesteśmy przy Dębie!
    Tabliczka jest, wszystko się zgadza!
    Suto zastawione stoły czekały na Spacerowiczów.
    Piknik pod Dębem.
    Odpoczynek w trawie
    Grę terenową czas zacząć!
    Wraz z Michałem budzimy ciekawość świata!
    A po grze – mierzymy!
    Pomnik przyrody – bez żadnych wątpliwości!
    Z zaobserwowanych ciekawostek – pszczoły, które przylatują do dębu ugasić pragnienie.
    Inspekcja dziupli.
    Powstaje plakat obrazujący Michała…
    … i jego mieszkańców.
    Plakat gotowy!
    Pamiątkowe zdjęcie młodszych uczestników

  • Festiwal Pierogów

    Festiwal Pierogów

    27 kwietnia 2025 roku zapamiętany będzie na długo jako dzień, w którym w świetlicy wiejskiej w Roszczepie odbył się Festiwal Pierogów.

    Dzięki połączeniu sił Pań z klubu Senior+ oraz Dzieci z klubu „Przyrodnicy z Natury” stworzony został gościniec, w którym można było skosztować czterech rodzajów przygotowywanych na miejscu pierogów.

    Przybyli Goście, po wykupieniu biletu festiwalowego mogli usiąść przy stoliku i wybrać z menu odpowiadający im rodzaj pierogów. Dania dostępne były także w opcji na wynos. Profesjonalna Ekipa Kelnerska (w skład której wchodzili młodzi Przyrodnicy) przyjmowała zamówienia, które następnie przekazywała do kuchni. A tam w gotowości czekał Ekspercki Zespół Kulinarny z klubu Senior+, wraz z Paniami Haliną Adamską i Agnieszką Gietką-Barańską oraz trójką Przyrodników-kuchcików.

    W czterech garnkach, bez chwili przerwy, gotowały się kolejne porcje pierogów o wdzięcznych nazwach: „Ukraińskie, klembowską ręką lepione”, „Mięsne rządzą” (zwane też „Mięsnymi Rządzami”), „Roszczepiańskie fantazje serowe na słodko” oraz „Z truskawkowego ogródka Pani Alicji”.

    Gotowe porcje roznoszone były przez Kelnerki i Kelnerów do odpowiednich stolików.

    Trzeba przyznać, że zainteresowanie całą akcją przeszło nasze najśmielsze oczekiwania!

    Przed Festiwalem zastanawialiśmy się, czy w ogóle ktoś przyjdzie i co też zrobimy z tymi wszystkimi pierogami, które zostaną. A tymczasem już godzinę po rozpoczęciu Festiwalu zaczęły być odczuwalne pierwsze braki w farszach, a po niecałych dwóch godzinach byliśmy zmuszeni ogłosić zakończenie przyjmowania zamówień!

    Niestety, część Gości musiała obejść się smakiem, za co serdecznie przepraszamy, wszyscy padliśmy ofiarą Festiwalowego sukcesu 😊

    Dla ukazania skali przedsięwzięcia przedstawiamy garść Festiwalowych statystyk:

    Do ciasta pierogowego zużytych zostało:

    – 7 kg mąki,

    – 22 jajka,

    – prawie pół kilo masła.

    Do farszów wykorzystanych zostało m.in.:

    – 4 kg słynnego roszczepiańskiego twarogu,

    – 3 kg mięsa,

    – 2 kg cebuli,

    – 2 kg truskawek

    Z wymienionych wyżej składników zrobionych zostało ponad 800(!) pierogów.

    Zebrana kwota 1320 zł zostanie w całości przeznaczona na zorganizowanie dla mieszkańców naszej gminy spaceru przyrodniczego z przewodnikiem. Celem spaceru będzie rosnący na skraju Lasu Klembowskiego Prastary Dąb, który dzięki staraniom „Przyrodników z Natury” już niebawem otrzyma status pomnika przyrody.

    Wraz z młodymi Przyrodnikami najserdeczniej dziękujemy niezrównanym i niestrudzonym Paniom z klubu „Senior+”, a także Pani Halinie Adamskiej i Pani Agnieszce Gietce-Barańskiej za współorganizację na każdym etapie tego Wiekopomnego Przedsięwzięcia, jakim był niedzielny Festiwal Pierogów!

    Odprawa na chwilę przed rozpoczęciem Festiwalu. Wszyscy znają swoje role i obowiązki.
    W kuchni praca wre od samego początku.
    Gotowi do akcji Przyrodnicy, w szytych na miarę okolicznościowych fartuchach, z Festiwalową prezentacją w tle.
    Sympatyczna ekipa z „trójki” 🙂
    Klienci z „piątki” też wyglądają na zadowolonych 🙂
    Menu Festiwalowe
    Bilety Festiwalowe
    Niekwestionowane, Niezrównane i Niezmordowane Bohaterki Festiwalu – dziękujemy!
  • Alfabet Morse’a w michałowskim lesie

    Alfabet Morse’a w michałowskim lesie

    Sobota upłynęła naszym Klubowiczom na morsowaniu. Takim bez przerębli i lodowatej wody, bo na warsztat tego dnia wzięliśmy alfabet Morse’a.

    Kiedy już wszyscy dotarli na miejsce zbiórki, rozpoczęliśmy część teoretyczną. Tata czwórki naszych Przyrodników, a zarazem harcerz-weteran opowiedział dzieciom o alfabecie Morse’a, historii jego powstania oraz zastosowaniu – tym historycznym, ale także tym współczesnym.

    Jak wiadomo, teoria bez praktyki słabo wchodzi do głowy więc po tym krótkim wykładzie rozpoczęliśmy grę terenową. Na terenie 6 hektarów lasu Wspólnoty Wsi Michałów podzieleni na trzy drużyny uczestnicy zabawy musieli odnaleźć i rozszyfrować 12 zapisanych alfabetem Morse’a haseł zwykłych oraz 4 hasła specjalne. Hasła zwykłe zapisane były na kartkach przywiązanych do drzew. Dwa z haseł specjalnych stanowiły zaszyfrowane z patyków i szyszek słowa, pozostałe dwa – przekazywane były dzieciom za pomocą światła/dźwięku przez napotkane w lesie Osoby. Rozszyfrowane hasła należało zapisać na specjalnych kartach pracy (każda drużyna otrzymała jedną taką kartę).

    Trzy drużyny zostały zaprowadzone na trzy oddalone od siebie punkty startowe i gra rozpoczęła się. Nasi Przyrodnicy, wykazując się świetną orientacją w terenie, bardzo sprawnie przeczesywali las, odnajdując i rozszyfrowując kolejne hasła. Już po godzinie pierwsza ekipa miała wypełnioną całą kartę pracy, chwilę potem dołączyła do niej druga grupa. I w tym momencie stało się coś bardzo fajnego – zapominając zupełnie o rywalizacji dwie drużyny z zaliczonym zadaniem w jak najzupełniej naturalny sposób pomogły trzeciej w odnalezieniu brakujących haseł. I tym sposobem wszyscy uczestnicy zabawy zdobyli ex aequo pierwsze miejsce 😊

    Ruch na świeżym powietrzu wzmaga apetyt, dlatego też zaraz po zakończeniu rozgrywek przeszliśmy płynnie w tryb biesiadowania przy ognisku. O zmroku nasze sobotnie spotkanie dobiegło końca, zmęczeni (ale zadowoleni) Przyrodnicy rozjechali się do swoich domów.

    część teoretyczna
    wprowadzenie do części praktycznej
    ruszamy do akcji!
    odczytywanie haseł
    odczytywanie haseł
    odczytywanie haseł
    odczytywanie hasła nadawanego światłem
    odczytywanie hasła nadawanego dźwiękiem
    gra terenowa zakończona, wszystkie hasła odszyfrowane!
    na koniec intensywnego dnia – ognisko ze smakołykami 🙂
  • Zimowy quest w Serocku

    Zimowy quest w Serocku

    Ferie na Mazowszu niestety mamy bezśnieżne, ale nie oznacza to, że trzeba siedzieć w domu! Dla tych, którzy nigdzie nie wyjechali doskonałym sposobem na aktywne spędzenie czasu może być rozwiązywanie Questów.

    O Questach pisałam już w wakacje – to rodzaj edukacyjnej gry terenowej, dostępnej o każdej porze roku. Z internetu pobieramy i drukujemy ulotkę (można też bazować na specjalnej aplikacji), która zawiera wierszowane wskazówki zawierające mnóstwo ciekawych informacji o danym miejscu i pozwalające na przejście wybranej trasy, na końcu której oczywiście znajduje się Skarb. Udajemy się na miejsce startu i… ruszamy!

    W mroźne lutowe przedpołudnie, wraz z trójką Dzielnych Poszukiwaczy Przygód, postanowiliśmy rozwiązać zagadki „Historycznego Serocka”. Grę rozpoczęliśmy na serockim rynku, z którego ruszyliśmy na niedługi spacer, podczas którego zwiedziliśmy wiele fantastycznych miejsc, które – mimo że znajdują się praktycznie w centrum Serocka – nie są na pierwszy rzut oka widoczne. Wszystkim zgodnie najbardziej podobał się klimatyczny wąwóz, z którego zboczy spływało kilka zamarzających strumyków tworzących na swej drodze spektakularne lodowe rzeźby. W mroźny dzień doskonale wpisało się również zakończenie gry w małej kawiarence, gdzie przy gorącej owocowej herbacie i owocowych babeczkach mogliśmy wpisać się do Księgi Questu i podstemplować nasze questowe ulotki.

    Podsumowując – jeśli brakuje Wam pomysłów na ostatnie dni ferii – zajrzyjcie na stronę Questy – Wyprawy odkrywców i znajdźcie grę gdzieś w pobliżu. I uwaga – bardzo możliwe, że nie poprzestaniecie na jednej, to bardzo wciągająca rozrywka! 😊

    questowa ulotka
    Skrupulatna analiza wierszowanych wskazówek
    wąwozowy szlak
    makieta wczesnośredniowiecznego grodziska Barbarka
    Zasłużona nagroda dla zmarzniętych Questowiczów
    wystawa filiżanek i dzbanuszków
  • Kulinarne podróże w Restauracji Okruszek

    Kulinarne podróże w Restauracji Okruszek

    Pierwsze tegoroczne spotkanie było dla Przyrodników z Natury nie lada wyzwaniem. Pogoda nie sprzyja aktywnościom terenowym, więc w styczniową sobotę nasi Klubowicze wyruszyli w podróże… kulinarne.

    Tego właśnie dnia pewien spokojny dom w miejscowości Krusze zmienił się w szaloną Restaurację Okruszek, a Przyrodnicy – w kucharzy. Podzieleni na trzy trzyosobowe zespoły mieli za zadnie przygotować obiad dla rodziców, wcielających się w gości Okruszka. Każda ekipa otrzymała przepis, według którego wykonać należało smakowitą potrawę. Receptury podzielone były według stopnia trudności, i tak najmłodsi adepci sztuki kulinarnej serwowali przystawki w postaci piętrowych kanapek, drużyna średniaków ugotowała gar aromatycznej fasolki po bretońsku, a nasze najbardziej doświadczone kucharki upiekły migdałowe ciasto z nutą pomarańczy.

    Już po chwili czysta i schludna zwykle kuchnia zaczęła przypominać pole zaciekłej bitwy, gdzie w godnym najzacieklejszych starć harmidrze powstawały zamówione potrawy. Niedługo potem kelnerzy zaserwowali pierwsze danie – przystawkę w postaci pysznych kanapek z musztardową nutą. Po obsłużeniu gości restauracji, kanapkami poczęstowani zostali także pozostali kucharze. Chwilę później na stole pojawiły się miseczki z parującą fasolką. Również ta potrawa była niezwykle udana, o czym świadczy ilość zamawianych dokładek i szybkie opróżnienie garnka. Na deser trzeba było poczekać nieco dłużej, gdyż migdałowe ciasto o hiszpańskim rodowodzie wymaga prawie godzinnego pobytu w piekarniku. Ale warto było czekać – pomarańczowy aromat wyjątkowo dobrze komponował się z migdałową bazą.

    Wszyscy kucharze spisali się na medal, a goście byli niezwykle usatysfakcjonowani wizytą w Okruszku.

    Na koniec spotkania Przyrodnikom zostały wręczone nowe Paszporty Przyrodnika na rok 2025. Pierwsze zadanie można od razu uznać za zaliczone!

    Dokładna analiza przepisu przed przystąpieniem do gotowania to podstawa!
    Ostatni rzut oka na recepturę i można ruszać do akcji!
    Wstęp do ciasta migdałowego.
    kuchnia angielska – czyli sandwicze
    przepisy kuchni francuskiej (zwłaszcza te z dużą ilością cebuli) potrafią wzruszyć do łez!
    Przygotowanie hiszpańskiego ciasta migdałowego jest tak skomplikowaną procedurą, że żadna z trzech kucharek nie nudziła się ani przez chwilę.
    wygłodniali klienci Okruszka
    na wszystkich stanowiskach praca wre
    pierwsza wydawka i Urodzony Kelner
    pyszna fasolka po bretońsku
    a na deser – aromatyczne ciasto migdałowe z nutą pomarańczy
    obowiązkowy wpis do Paszportu
    niezastąpiona Załoga Restauracji Okruszek
  • Akcja „Daj dom patyczakowi”

    Akcja „Daj dom patyczakowi”

    Zeszłej jesieni Zosia dostała od Oli trzy małe patyczaki. Owady zamieszkały w pieczołowicie urządzonej przez Zosię Rezydencji – na dno dużego słoika wysypany został piasek, w który powbijane zostały mocno rozgałęzione patyczki. Kompozycji dopełnił dekoracyjny kamień z ogródka, a ochronę przed ucieczką lokatorów stanowił zamocowany za pomocą gumki recepturki kawałek moskitiery.

    Owadzia młodzież, wcinając liście truskawki rosła jak na drożdżach, zrzucając kolejne wylinki. W lecie nastąpiła przeprowadzka do większego słoja, a z początkiem jesieni wyrośnięte już patyczaki spotkała nie lada gratka – zwolniło się nam małe akwarium, które zostało niezwłocznie przekształcone w ociekające luksusem patyczakarium 🙂

    W październiku na szklanej ściance Zosia wypatrzyła pierwszego patyczakowego bobasa. I tak to się zaczęło… 🙂 Z małych jajeczek wykluwać się zaczęły młode.

    Dało to początek akcji „Daj dom patyczakowi” 😉, w ramach której przygotowałyśmy już 10 „zestawów startowych”, które przekazałyśmy chętnym do hodowli patyczaków znajomym. Każdy zestaw to pięknie urządzony nieduży słoik z dwoma malutkimi lokatorami 🙂 Jedna taka para zamieszkała również na ławce pod tablicą w klasie Zosi. W międzyczasie do Krainy Wiecznych Łowów odeszły nasze trzy pierwsze patyczaki (długość ich życia wynosi około roku).

    Patyczaki są owadami niezwykle prostymi w obsłudze. Preferują dietę jednoskładnikową – czyli np. tylko liście truskawki, albo tylko liście jeżyny, albo tylko liście sałaty itd. Ponadto, oczywiście potrzebują też wody – wystarczy raz dziennie rozpylić na ściance słoika nieco wody ze spryskiwacza.

    Jeśli ktoś z szanownych Czytelników chciałby zaprosić patyczaki do swojego domu, proszę o kontakt, przygotujemy dzieciaki wraz z wyprawką!

    Amerykańscy naukowcy dowiedli, że masaż odnóżami patyczaka doskonale wpływa na kondycję skóry 😉
    Zaprojektowany z wielką dbałością o szczegóły plakat promujący akcję „Daj dom patyczakowi”
    Patyczaki szkolne mieszkają pod tablicą multimedialną, jedzą sałatę i są ogólnie zadowolone z życia.
    Zestawy startowe przygotowane do wydania

  • Zrób sobie piec (i jajecznicę)

    Zrób sobie piec (i jajecznicę)

    Sobota, punkt 11:00. Zespół młodych budowniczych z naszego fundacyjnego klubu „Przyrodnicy z Natury” zebrał się przy ulicy Warszawskiej w Ostrówku by podczas jedynych w swym rodzaju warsztatów poznać tajniki pracy zduna oraz… zrobić samodzielnie jajecznicę.

    Na wstępie uczestnicy zostali podzieleni na trzy zespoły. Każdy z zespołów otrzymał tajny „Poradnik Młodego Zduna”, który zawierał szczegółową instrukcję budowy pieca rakietowego. Klubowicze nie zwlekając zabrali się do roboty. Na wyznaczone stanowiska przynosili cegły i układali je według schematu z poradnika. Na każdy z trzech pieców zużyto 26 cegieł. Po zakończeniu budowy należało zebrać opał i rozpalić ogień w palenisku.

    Kiedy ogień już wesoło buzował w ceramicznych konstrukcjach, nadszedł kolejny ważny etap naszego survivalowego Przedsięwzięcia. Każdy z zespołów otrzymał patelnię, masło, 2 jajka oraz drewnianą łopatkę – zadanie polegało na przyrządzeniu jajecznicy. Młodzi zduni szybko przebranżowili się na szefów kuchni, większość jajek trafiła na patelnie (niektóre podczas procesu rozbijania zaliczyły pechowy lot wprost do pieca), łopatki poszły w ruch i już po chwili można było delektować się smakiem świeżo usmażonej jajecznicy. Część zespołów nie poprzestała na jednej porcji i przyrządziła sobie dokładkę 😊 Do jajecznicy każdy mógł poczęstować się świeżo upieczonym przez jedną z Mam (w tradycyjnym piekarniku 😊 ) chlebem.

    Przy okazji tych zajęć dzieciaki mogły przekonać się, że do procesu spalania niezbędny jest tlen, że suche drewno nie kopci – a liście jak najbardziej tak. Pomysł przyrządzenia czarnej farby z sadzy pojawił się spontanicznie i trudno było go zatrzymać… 😉 No i każdy umie już przyrządzić samodzielnie pyszne śniadanie!

  • Mydło z kasztanów

    Mydło z kasztanów

    Sezon kasztanowy w pełni. Poza standardowymi ludkami, zwierzakami i innymi grzybkami, z kasztanów można zrobić bardzo fajne… mydło.

    Z racji dużej zawartości saponin (po łacinie sapo oznacza właśnie mydło), kasztany na myjące specyfiki nadają się wprost doskonale.

    Do przygotowania porcji mydła o konsystencji musu będziecie potrzebować 15 kasztanów, wody oraz olejku goździkowego, który z racji swych antyseptycznych właściwości nieco przedłuży trwałość naszego specyfiku.

    Kolejne etapy przygotowania kasztanowego mydła – na zdjęciach (wraz z podpisami).

    Najmniej przyjemna część – naszych lśniących koleżków musimy pozbawić brązowej skórki.
    Przy tej okazji warto zaobserwować, jak kasztany szykują się do kiełkowania.
    Obrane kasztany kroimy na drobne kawałki.
    Zalewamy niewielką ilością wody (tylko tyle, żeby przykryć pokrojone kawałki kasztanów)…
    … i gotujemy do miękkości. Trwa to zwykle koło 10-15 minut.
    Przelewamy całość do wysokiego naczynia i blendujemy.
    Dodajemy ok. 10 kropelek olejku goździkowego i mieszamy.
    Przekładamy do niskiego słoiczka/miseczki. Po ostygnięciu nasze mydło nieco stężeje. Trwałość – koło tygodnia, ale myje się nim ręce tak przyjemnie, że schodzi zwykle dużo szybciej 🙂
  • Powitanie jesieni w pasiece

    Powitanie jesieni w pasiece

    W pierwszą jesienną niedzielę nasi młodzi Przyrodnicy mieli okazję poznać najskrytsze pszczele sekrety. A to wszystko dzięki Ewelinie i Tomkowi z Pasieka Cztery Pory Miodu , którzy zaprosili nas do udziału w niezwykłych warsztatach poświęconych pszczołom właśnie. Tak dzieci, jak i dorośli mieli okazję dowiedzieć się wielu ciekawostek na temat tych niezwykłych owadów. Oglądaliśmy wnętrze ula, pracujące na plastrze pszczoły, poznawaliśmy pszczelarskie narzędzia, robiliśmy świeczki z węzy, no i oczywiście degustowaliśmy różne miody

    Posadziliśmy też cebulki krokusów, które jako jedne z pierwszych nakarmią nasze pasiaste koleżanki wczesną wiosną!

  • Spacer przyrodniczy po lasach mareckich

    Spacer przyrodniczy po lasach mareckich

    Ostatnio z fantastycznymi Przewodnikami-Przyrodnikami ze Stowarzyszenie Ficedula zwiedzaliśmy rezerwat Dębina w Ostrówku. Dzisiaj, w kolejnej odsłonie spacerowego projektu Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Wołominie, mieliśmy możliwość poznać przyrodnicze tajemnice Lasów Mareckich. Atrakcji było co niemiara – od obserwowania mrówek przez lupę, budowania leśnych domków dla Muminków, ratowania żuków, aż po tropienie śladów bytowania Dużej Zwierzyny 🙂. A po spacerze czekał na nas pyszny poczęstunek, dyplomy i upominki.

    Mamy nadzieję na kontynuację tego cyklu w przyszłym roku – wszak w powiecie wołomińskim lasów jest sporo, a każdy z pewnością kryje mnóstwo pasjonujących przyrodniczych sekretów!

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.