Kategoria: klub Przyrodnicy z Natury

  • Festiwal Pierogów

    Festiwal Pierogów

    27 kwietnia 2025 roku zapamiętany będzie na długo jako dzień, w którym w świetlicy wiejskiej w Roszczepie odbył się Festiwal Pierogów.

    Dzięki połączeniu sił Pań z klubu Senior+ oraz Dzieci z klubu „Przyrodnicy z Natury” stworzony został gościniec, w którym można było skosztować czterech rodzajów przygotowywanych na miejscu pierogów.

    Przybyli Goście, po wykupieniu biletu festiwalowego mogli usiąść przy stoliku i wybrać z menu odpowiadający im rodzaj pierogów. Dania dostępne były także w opcji na wynos. Profesjonalna Ekipa Kelnerska (w skład której wchodzili młodzi Przyrodnicy) przyjmowała zamówienia, które następnie przekazywała do kuchni. A tam w gotowości czekał Ekspercki Zespół Kulinarny z klubu Senior+, wraz z Paniami Haliną Adamską i Agnieszką Gietką-Barańską oraz trójką Przyrodników-kuchcików.

    W czterech garnkach, bez chwili przerwy, gotowały się kolejne porcje pierogów o wdzięcznych nazwach: „Ukraińskie, klembowską ręką lepione”, „Mięsne rządzą” (zwane też „Mięsnymi Rządzami”), „Roszczepiańskie fantazje serowe na słodko” oraz „Z truskawkowego ogródka Pani Alicji”.

    Gotowe porcje roznoszone były przez Kelnerki i Kelnerów do odpowiednich stolików.

    Trzeba przyznać, że zainteresowanie całą akcją przeszło nasze najśmielsze oczekiwania!

    Przed Festiwalem zastanawialiśmy się, czy w ogóle ktoś przyjdzie i co też zrobimy z tymi wszystkimi pierogami, które zostaną. A tymczasem już godzinę po rozpoczęciu Festiwalu zaczęły być odczuwalne pierwsze braki w farszach, a po niecałych dwóch godzinach byliśmy zmuszeni ogłosić zakończenie przyjmowania zamówień!

    Niestety, część Gości musiała obejść się smakiem, za co serdecznie przepraszamy, wszyscy padliśmy ofiarą Festiwalowego sukcesu 😊

    Dla ukazania skali przedsięwzięcia przedstawiamy garść Festiwalowych statystyk:

    Do ciasta pierogowego zużytych zostało:

    – 7 kg mąki,

    – 22 jajka,

    – prawie pół kilo masła.

    Do farszów wykorzystanych zostało m.in.:

    – 4 kg słynnego roszczepiańskiego twarogu,

    – 3 kg mięsa,

    – 2 kg cebuli,

    – 2 kg truskawek

    Z wymienionych wyżej składników zrobionych zostało ponad 800(!) pierogów.

    Zebrana kwota 1320 zł zostanie w całości przeznaczona na zorganizowanie dla mieszkańców naszej gminy spaceru przyrodniczego z przewodnikiem. Celem spaceru będzie rosnący na skraju Lasu Klembowskiego Prastary Dąb, który dzięki staraniom „Przyrodników z Natury” już niebawem otrzyma status pomnika przyrody.

    Wraz z młodymi Przyrodnikami najserdeczniej dziękujemy niezrównanym i niestrudzonym Paniom z klubu „Senior+”, a także Pani Halinie Adamskiej i Pani Agnieszce Gietce-Barańskiej za współorganizację na każdym etapie tego Wiekopomnego Przedsięwzięcia, jakim był niedzielny Festiwal Pierogów!

    Odprawa na chwilę przed rozpoczęciem Festiwalu. Wszyscy znają swoje role i obowiązki.
    W kuchni praca wre od samego początku.
    Gotowi do akcji Przyrodnicy, w szytych na miarę okolicznościowych fartuchach, z Festiwalową prezentacją w tle.
    Sympatyczna ekipa z „trójki” 🙂
    Klienci z „piątki” też wyglądają na zadowolonych 🙂
    Menu Festiwalowe
    Bilety Festiwalowe
    Niekwestionowane, Niezrównane i Niezmordowane Bohaterki Festiwalu – dziękujemy!
  • Alfabet Morse’a w michałowskim lesie

    Alfabet Morse’a w michałowskim lesie

    Sobota upłynęła naszym Klubowiczom na morsowaniu. Takim bez przerębli i lodowatej wody, bo na warsztat tego dnia wzięliśmy alfabet Morse’a.

    Kiedy już wszyscy dotarli na miejsce zbiórki, rozpoczęliśmy część teoretyczną. Tata czwórki naszych Przyrodników, a zarazem harcerz-weteran opowiedział dzieciom o alfabecie Morse’a, historii jego powstania oraz zastosowaniu – tym historycznym, ale także tym współczesnym.

    Jak wiadomo, teoria bez praktyki słabo wchodzi do głowy więc po tym krótkim wykładzie rozpoczęliśmy grę terenową. Na terenie 6 hektarów lasu Wspólnoty Wsi Michałów podzieleni na trzy drużyny uczestnicy zabawy musieli odnaleźć i rozszyfrować 12 zapisanych alfabetem Morse’a haseł zwykłych oraz 4 hasła specjalne. Hasła zwykłe zapisane były na kartkach przywiązanych do drzew. Dwa z haseł specjalnych stanowiły zaszyfrowane z patyków i szyszek słowa, pozostałe dwa – przekazywane były dzieciom za pomocą światła/dźwięku przez napotkane w lesie Osoby. Rozszyfrowane hasła należało zapisać na specjalnych kartach pracy (każda drużyna otrzymała jedną taką kartę).

    Trzy drużyny zostały zaprowadzone na trzy oddalone od siebie punkty startowe i gra rozpoczęła się. Nasi Przyrodnicy, wykazując się świetną orientacją w terenie, bardzo sprawnie przeczesywali las, odnajdując i rozszyfrowując kolejne hasła. Już po godzinie pierwsza ekipa miała wypełnioną całą kartę pracy, chwilę potem dołączyła do niej druga grupa. I w tym momencie stało się coś bardzo fajnego – zapominając zupełnie o rywalizacji dwie drużyny z zaliczonym zadaniem w jak najzupełniej naturalny sposób pomogły trzeciej w odnalezieniu brakujących haseł. I tym sposobem wszyscy uczestnicy zabawy zdobyli ex aequo pierwsze miejsce 😊

    Ruch na świeżym powietrzu wzmaga apetyt, dlatego też zaraz po zakończeniu rozgrywek przeszliśmy płynnie w tryb biesiadowania przy ognisku. O zmroku nasze sobotnie spotkanie dobiegło końca, zmęczeni (ale zadowoleni) Przyrodnicy rozjechali się do swoich domów.

    część teoretyczna
    wprowadzenie do części praktycznej
    ruszamy do akcji!
    odczytywanie haseł
    odczytywanie haseł
    odczytywanie haseł
    odczytywanie hasła nadawanego światłem
    odczytywanie hasła nadawanego dźwiękiem
    gra terenowa zakończona, wszystkie hasła odszyfrowane!
    na koniec intensywnego dnia – ognisko ze smakołykami 🙂
  • Jak założyć klub dziecięcy?

    Jak założyć klub dziecięcy?

    Oficjalnie nasz przyfundacyjny Klub „Przyrodnicy z Natury” został powołany do życia podczas nocnych podchodów 27 kwietnia ubiegłego roku. Ale idea jego powstania i pierwsze nieśmiałe działania w tym kierunku miały miejsce już kilka miesięcy wcześniej.

    Wychowując kilkuletnie dziecko, w którymś momencie doszłam do wniosku, że nie do końca potrafię odnaleźć się w pędzącej, plastikowo-laminowanej i zawsze jednorazowej  rzeczywistości, jaką oferuje rodzicom i ich dzieciom współczesny świat. Rzeczywistości pełnej atrakcji głośnych, kolorowych i krzykliwych, ale za to nie pozostawiających miejsca na żadną refleksję, nie budujących ciekawości świata, ani wrażliwości na otaczającą nas przyrodę.

    Po wielu przemyśleniach z żalem porzuciłam myśli o edukacji domowej – nie czułam się kompetentna do zorganizowania takiego przedsięwzięcia, nie znałam też w okolicy nikogo, kto mógłby mnie w tym wspomóc. Zaczęłam więc myśleć o zorganizowaniu córce jakichś ciekawych aktywności pozaszkolnych, do których można by zaangażować więcej rówieśników (oraz ich rodziców).

    Kolegą Zosi w zerówkowej grupie był Mikołaj. Tak się złożyło, że tata Mikołaja uczęszczał na moje zajęcia kaligraficzne. Od słowa do słowa okazało się, że Mikołaj ma jeszcze trójkę rodzeństwa. Pomyślałam – to może być to!

    Trochę się czaiłam – bo w czasach, kiedy do zorganizowania aktywności dla dzieci angażuje się Profesjonalnego Animatora, a samemu idzie się w tym czasie do Starbucks’a na latte na sojowym, jakoś tak dziwnie zaproponować komuś wspólne urządzenie podchodów. Ale, jak to mawiają – kto nie ryzykuje ten nie pije szampana. Napisałam do rodziców Mikołaja, przedstawiając zarys pomysłu podchodów z udziałem dzieci, dwóch Druidów i Ponurego Młynarza. Ku mojemu najwyższemu zdumieniu nie zablokowali mnie na messendżerze, a co więcej – zgodzili się i już kilka dni później odbyły się w Michałowie pierwsze mini podchody.

    Dzieciakom bardzo się spodobało więc kontynuowaliśmy organizację pozaszkolnych aktywności. Po pewnym czasie doszliśmy do wniosku, że fajnie by było powiększyć tę dziecięcą bandę tak, by spotkania mogły być bardziej urozmaicone.

    W kolejnym semestrze do moich kaligraficznych zajęć dołączyła Ewelina, mama czwórki dzieci, z których troje idealnie pasowało wiekowo do naszej grupy. Byłam już nieco odważniejsza i opowiedziałam o naszych dotychczasowych działaniach. I tak ósemka dzieciaków spotkała się po raz pierwszy buszując na wielkiej stercie butwiejących dębowych liści podczas Dnia Żołędzia.

    Na końcu dołączyła do grupy Ola, koleżanka z sąsiedztwa, z którą Zosia bardzo lubiła spędzać czas na zbieraniu ślimaków winniczków i innych przyrodniczych aktywnościach.

    I tak oto powstał Klub „Przyrodnicy z Natury”. Wraz z rodzicami klubowiczów staramy się organizować dla naszych dzieciaków różnorodne, wartościowe aktywności pomagające im zdobywać różne pożyteczne umiejętności, rozwijające ciekawość świata, budujące więź z naturą, uczące zasad powstawania i funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. Unikamy gadżeciarstwa, plastiku i generowania zbędnych kosztów – wymyślane przez nas zajęcia są naprawdę baaaardzo niskobudżetowe. Nie zauważyliśmy jednak, żeby dzieci w jakikolwiek sposób na to narzekały.

    Tak naprawdę największym kosztem jest tu czas poświęcony na przygotowania do zajęć. Ale kiedy córka pyta mnie: „Mamo, kiedy będzie następne spotkanie Przyrodników?”, opowiada mi rozemocjonowana o tym jak się jej śniły ostatnie podchody, albo po spotkaniu kulinarnym sama przygotowuje tysięczną galaretkę owocową to myślę sobie – kurczę, jednak warto (no dobrze, przyznaję – galaretek mam dość, ale mam nadzieję, że w końcu doczekam się też jakiegoś innego dania).

    Dodatkowo, dzięki współpracy z jednostkami samorządu terytorialnego, otrzymanym grantom, a także wsparciu prywatnych przedsiębiorców udało się zorganizować wiele ciekawych zajęć, do udziału w których mogliśmy zaprosić także dzieci spoza klubu.

    Jeśli po przeczytaniu tego wpisu uznaliście, że prawdopodobnie jestem wariatką to absolutnie nie mam z tym problemu. Ale jeśli pomyśleliście, że to w sumie fajna sprawa i może moglibyście skrzyknąć się ze znajomymi i ogarnąć coś dla Waszych dzieci – nie wahajcie się! To naprawdę super sprawa i, co ciekawe, organizowanie podchodów może być równie emocjonujące co branie w nich udziału!

    Paszporty Przyrodnika to ważny element działalności Klubu
    moje ulubione zdjęcie naszych Przyrodników – wykonane w trakcie Wyprawy Kolejowo-Kąpielowej
    Klubowicze doskonale potrafią się odnaleźć budując piece podczas survivalowych zajęć…
    … a także podczas oficjalnych spotkań na szczeblu samorządowym
  • Kulinarne podróże w Restauracji Okruszek

    Kulinarne podróże w Restauracji Okruszek

    Pierwsze tegoroczne spotkanie było dla Przyrodników z Natury nie lada wyzwaniem. Pogoda nie sprzyja aktywnościom terenowym, więc w styczniową sobotę nasi Klubowicze wyruszyli w podróże… kulinarne.

    Tego właśnie dnia pewien spokojny dom w miejscowości Krusze zmienił się w szaloną Restaurację Okruszek, a Przyrodnicy – w kucharzy. Podzieleni na trzy trzyosobowe zespoły mieli za zadnie przygotować obiad dla rodziców, wcielających się w gości Okruszka. Każda ekipa otrzymała przepis, według którego wykonać należało smakowitą potrawę. Receptury podzielone były według stopnia trudności, i tak najmłodsi adepci sztuki kulinarnej serwowali przystawki w postaci piętrowych kanapek, drużyna średniaków ugotowała gar aromatycznej fasolki po bretońsku, a nasze najbardziej doświadczone kucharki upiekły migdałowe ciasto z nutą pomarańczy.

    Już po chwili czysta i schludna zwykle kuchnia zaczęła przypominać pole zaciekłej bitwy, gdzie w godnym najzacieklejszych starć harmidrze powstawały zamówione potrawy. Niedługo potem kelnerzy zaserwowali pierwsze danie – przystawkę w postaci pysznych kanapek z musztardową nutą. Po obsłużeniu gości restauracji, kanapkami poczęstowani zostali także pozostali kucharze. Chwilę później na stole pojawiły się miseczki z parującą fasolką. Również ta potrawa była niezwykle udana, o czym świadczy ilość zamawianych dokładek i szybkie opróżnienie garnka. Na deser trzeba było poczekać nieco dłużej, gdyż migdałowe ciasto o hiszpańskim rodowodzie wymaga prawie godzinnego pobytu w piekarniku. Ale warto było czekać – pomarańczowy aromat wyjątkowo dobrze komponował się z migdałową bazą.

    Wszyscy kucharze spisali się na medal, a goście byli niezwykle usatysfakcjonowani wizytą w Okruszku.

    Na koniec spotkania Przyrodnikom zostały wręczone nowe Paszporty Przyrodnika na rok 2025. Pierwsze zadanie można od razu uznać za zaliczone!

    Dokładna analiza przepisu przed przystąpieniem do gotowania to podstawa!
    Ostatni rzut oka na recepturę i można ruszać do akcji!
    Wstęp do ciasta migdałowego.
    kuchnia angielska – czyli sandwicze
    przepisy kuchni francuskiej (zwłaszcza te z dużą ilością cebuli) potrafią wzruszyć do łez!
    Przygotowanie hiszpańskiego ciasta migdałowego jest tak skomplikowaną procedurą, że żadna z trzech kucharek nie nudziła się ani przez chwilę.
    wygłodniali klienci Okruszka
    na wszystkich stanowiskach praca wre
    pierwsza wydawka i Urodzony Kelner
    pyszna fasolka po bretońsku
    a na deser – aromatyczne ciasto migdałowe z nutą pomarańczy
    obowiązkowy wpis do Paszportu
    niezastąpiona Załoga Restauracji Okruszek
  • Operacja „Dąb Michał”, czyli lekcja samorządności

    Operacja „Dąb Michał”, czyli lekcja samorządności

    Podczas zorganizowanych w październiku nocnych podchodów nasi Przyrodnicy mieli okazję poznać Prastary Dąb. Rosnące na skraju lasu drzewo wywarło na wszystkich niesamowite wrażenie swoim ogromem i dostojnym wyglądem. Zaczęliśmy wspólnie zastanawiać się nad tym, w jaki sposób można byłoby je ochronić tak, by podziwiać je mogły kolejne pokolenia Przyrodników 😊

    W ten sposób narodził się pomysł napisania wniosku o uznanie Prastarego Dębu za pomnik przyrody. Do formalnego wniosku przygotowanego przez Fundacja Natura Rzeczy, dzieci opracowały swoje autorskie załączniki. Ponieważ dąb rośnie na terenie Michałowa, postanowiliśmy wnioskować o nadanie mu imienia Michał 🙂

    Na 14 listopada umówiliśmy się na spotkanie z Wójtem Gminy Klembów, panem Rafałem Mathiakiem. O godzinie 14:00 wyznaczonego dnia reprezentacja Klubu „Przyrodnicy z Natury” (wyposażona we wniosek z załącznikami, swoją klubową Kronikę oraz Paszporty Przyrodnika) stawiła się w Urzędzie Gmina Klembów.

    Z racji dość dużej liczebności naszej delegacji, zostaliśmy zaproszeni do sali konferencyjnej, gdzie zapoznaliśmy Wójta z naszym wnioskiem oraz załącznikami. Dzieci zaprezentowały klubową Kronikę oraz zdały pokrótce relację z działalności Klubu. Następnie pan Rafał Mathiak opowiedział młodym Przyrodnikom o działalności Urzędu Gminy, a także o swojej pracy.

    Po omówieniu najważniejszych kwestii dotyczących proceduralnej drogi, jaką przemierzać będzie nasz wniosek dotyczący Prastarego Dębu, przeszliśmy jeszcze do gabinetu Wójta, gdzie dzieci otrzymały pamiątkowe breloczki oraz podpisy i pieczątki w swoich Paszportach Przyrodnika. Korzystając z dużego ekranu monitora młodzi wnioskodawcy mogli obejrzeć nasz dąb na mapie gminy, zostały im także zaprezentowane wizualizacje planowanych gminnych inwestycji.

    Na koniec udaliśmy się do Kancelarii, gdzie dzieci oficjalnie złożyły całą przygotowaną dokumentację. Kiedy wszystkim formalnościom proceduralnym stanie się zadość, nasz wniosek zostanie poddany głosowaniu na Sesji Rady Gminy, na którą Klubowicze zostali oczywiście zaproszeni.

    Serdecznie dziękujemy panu Wójtowi Rafałowi Mathiakowi za gościnę oraz przybliżenie dzieciom tajników pracy Wójta i Urzędu Gminy!

  • Zrób sobie piec (i jajecznicę)

    Zrób sobie piec (i jajecznicę)

    Sobota, punkt 11:00. Zespół młodych budowniczych z naszego fundacyjnego klubu „Przyrodnicy z Natury” zebrał się przy ulicy Warszawskiej w Ostrówku by podczas jedynych w swym rodzaju warsztatów poznać tajniki pracy zduna oraz… zrobić samodzielnie jajecznicę.

    Na wstępie uczestnicy zostali podzieleni na trzy zespoły. Każdy z zespołów otrzymał tajny „Poradnik Młodego Zduna”, który zawierał szczegółową instrukcję budowy pieca rakietowego. Klubowicze nie zwlekając zabrali się do roboty. Na wyznaczone stanowiska przynosili cegły i układali je według schematu z poradnika. Na każdy z trzech pieców zużyto 26 cegieł. Po zakończeniu budowy należało zebrać opał i rozpalić ogień w palenisku.

    Kiedy ogień już wesoło buzował w ceramicznych konstrukcjach, nadszedł kolejny ważny etap naszego survivalowego Przedsięwzięcia. Każdy z zespołów otrzymał patelnię, masło, 2 jajka oraz drewnianą łopatkę – zadanie polegało na przyrządzeniu jajecznicy. Młodzi zduni szybko przebranżowili się na szefów kuchni, większość jajek trafiła na patelnie (niektóre podczas procesu rozbijania zaliczyły pechowy lot wprost do pieca), łopatki poszły w ruch i już po chwili można było delektować się smakiem świeżo usmażonej jajecznicy. Część zespołów nie poprzestała na jednej porcji i przyrządziła sobie dokładkę 😊 Do jajecznicy każdy mógł poczęstować się świeżo upieczonym przez jedną z Mam (w tradycyjnym piekarniku 😊 ) chlebem.

    Przy okazji tych zajęć dzieciaki mogły przekonać się, że do procesu spalania niezbędny jest tlen, że suche drewno nie kopci – a liście jak najbardziej tak. Pomysł przyrządzenia czarnej farby z sadzy pojawił się spontanicznie i trudno było go zatrzymać… 😉 No i każdy umie już przyrządzić samodzielnie pyszne śniadanie!

  • Wyprawa kolejowo-kąpielowa

    Wyprawa kolejowo-kąpielowa

    Przez ostatnie miesiące niestrudzona dziewiątka członków Klembowskiego Klubu Miłośników Przyrody „Przyrodnicy z Natury” przemierzała Gminę Klembów wzdłuż i wszerz poznając jej przyrodnicze tajemnice. W sobotę 8 czerwca postanowiliśmy zaproponować im dla odmiany Podróż Za Granicę (gminy 😉 ). Oczywiście cel pozostawał tajemnicą do samego końca, a po drodze nasi śmiałkowie musieli zmierzyć się z przeróżnymi przygodami…

    Zbiórka miała miejsce o godzinie 9.45 na stacji PKP Klembów. Tuż przy budynku biblioteki Przyrodnicy spostrzegli stolik, przy którym siedziała tajemnicza postać… Okazało się, że to Szalona Konduktorka, która może zaproponować dzieciom bilety na niesamowitą podróż (z peronu 1 i 1/3 😉 ). W zamian poprosiła o odnalezienie zagubionych Błękitnych Kamieni.

    40 Błękitnych Kamieni (na każdym z kamieni namalowana była litera) ukrytych zostało na terenie parkingu za biblioteką. Ich znalezienie nie było łatwe, ale młodzi poszukiwacze przygód poradzili sobie doskonale. Otrzymawszy kamienie, Szalona Konduktorka wręczyła dzieciom zalakowane koperty z imionami. W każdej kopercie był Starożytny Bilet na przejazd Kolejami Mazowieckimi na trasie Klembów-Urle.

    Jak to zwykle bywa w PKP, pociąg miał opóźnienie. Ale pochłonięci układaniem słów z Błękitnych Kamieni podróżnicy chyba nawet tego nie zauważyli. Po opuszczeniu pociągu rozpoczęły się podchody. Strzałki pokierowały klubowiczów wprost na urokliwą leśną ścieżkę. W kępie paproci odnalezione zostały plecaki z akcesoriami plażowymi. Cel podróży powoli przestawał być tajemnicą… Kierowani narysowanymi na chodniku strzałkami piechurzy w doskonałych humorach przemierzali Urle, by w końcu dotrzeć nad Liwiec. Na plaży czekał już na nich piknik z pysznymi ciastami i owocami, a – jako że pogoda była sprzyjająca – zwieńczeniem Przygody była kąpiel w rzece.

Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.